piątek, 27 lutego 2015

Hollywoodzki trop

Na scenie jest tylko jedna aktorka, która przeżyła wojnę. Za młody na takie wspomnienia jest też reżyser i scenografka. A jednak młodzi ludzie zabrali się za adaptację książki "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" Swietłany Aleksijewicz. Pisarka zebrała relacje żołnierek Armii Czerwonej. Premiera spektaklu już w sobotę.

W przedstawieniu występuje osiem kobiet. Najstarsza - Hanna Wolicka - przeżyła wojnę w Warszawie. Pamięta powstanie w getcie i powstanie warszawskie, pamięta trupy, zgliszcza i głód. Reszta załogi przygotowującej spektakl to "młodzież". Na scenie kobiety są ubrane w szare bluzki i spódnice. Opowiadają. Na przykład o pragnieniu, żeby przed śmiercią przeżyć miłość, albo o tym, że dziewczyny z wojny zabrały do domu prezent: maszynę do szycia z niemieckiej szwalni, albo o tym, że smród spalonych ciał jedna z nich czuje nawet po kilkudziesięciu latach. Co jest najstraszniejsze? - pytają siebie. I mówią, że naj straszniejsze jest żyć, będąc wygnanym z wielkiej przeszłości w małą teraźniejszość.
Materiał dla aktorek
Reportaż literacki Świetlany Aleksijewicz, w którym zebrała relacje kobiet walczących w szeregach Armii Czerwonej, przyniósł jej międzynarodową sławę. Opowieści są rzeczywiście wstrząsające.
- Do tej pory kobieta na wojnie była prawie nieobecna - powiedziała Milena Gauer, aktorka. - Podobnie zresztą jak w historii, która zawsze była his story (ang. jego historią), a nie her story (jej historią). Nie wiedziałam, że na wojnie było tak wiele kobiet, że były ich tysiące, że jechały na nią długimi pociągami. Walczyły, ale były też praczkami i kucharkami. Bez nich mężczyźni nie mogliby prowadzić wojny.
Milena Gauer dodaje, że "Wojna..." jest też niezwykłym wydarzeniem dla aktorek. W spektaklu występują tylko one i mają do dyspozycji mocny materiał. - A taki lubimy - stwierdza. - Podczas pracy polubiliśmy się jeszcze bardziej.
Ostatnia nitka
Krzysztof Popiołek, reżyser, dramaturg i autor opracowania muzycznego przedstawienia, jest przeciwnikiem dzielenia świata na męski i kobiecy. Jego zdaniem wojna jest doświadczeniem skrajnym, którego odbiór nie zależy od płci. - Nie jest to spektakl historyczny, nie jest to też spektakl o Rosjanach - przekonuje. I tym tłumaczy w przedstawieniu obecność amerykańskiej piosenki. - Jest to trop nawet hollywoodzki, sposób na upiększenie historii, choć wiemy, że upiększyć się jej nie da - mówi.
Pytam go o osobisty stosunek do wojny i historii. - Jeden z moich pradziadków byl szwoleżerem, drugi więźniem Auschwitz - opowiada Krzysztof Popiolek. - Szukam ostatniej nitki łączącej mnie z przeszłością. Może ktoś nas zapytać: "Co wy możecie o tym wiedzieć?!". Ale my musimy ten temat przerobić.



Ewa Mazgal, Hollywoodzki trop, "Gazeta Olsztyńska" nr 47, 26.02.2015r. 

środa, 25 lutego 2015

"Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" - zdjęcia

Anna Wołoszczuk-Banasiak, Krzysztof Popiołek


Hanna Wolicka, Joanna Graczyk


Hanna Wolicka, Joanna Graczyk


Krzysztof Popiołek


Milena Gauer, Ewa Pałuska, Hanna Wolicka, Katarzyna Kropidłowska,
Joanna Fertacz, Aleksandra Kolan, Alicja Kochańska


Milena Gauer, Ewa Pałuska, Hanna Wolicka, Katarzyna Kropidłowska, 
Joanna Fertacz, Aleksandra Kolan, Alicja Kochańska

środa, 18 lutego 2015

"Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" na Scenie Margines

Swietłana Aleksijewicz „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”

przekład: Jerzy Czech
adaptacja: Martyna Lechman
reżyseria, dramaturgia, opracowanie muzyczne: Krzysztof Popiołek
scenografia, kostiumy: Anna Wołoszczuk-Banasiak

Swietłana Aleksijewicz, jak sama o sobie mówi, jest przykładem „człowieka radzieckiego” – urodziła się na Ukrainie, wychowała na Białorusi, mówi i tworzy w języku rosyjskim. Reporterka przerwała zmowę milczenia i oddała głos kobietom, by po czterdziestu latach od Dnia Zwycięstwa mogły opowiedzieć o wojnie, która trwale zmieniła ich życie. W tej wojnie kobiet, pełnej poświęceń i okrucieństw, nie zabrakło zapachów, barw, śpiewu, tańca i miłości. Na froncie kobiety przeżywały swoją młodość, dojrzewały, zakochiwały się. „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” to polifoniczna opowieść, niezwykle intymna i przejmująca, wobec której nikt nie pozostanie obojętny.

Obsada:
Hanna Wolicka
Joanna Fertacz
Alicja Kochańska
Milena Gauer
Aleksandra Kolan
Ewa Pałuska
Katarzyna Kropidłowska
Joanna Graczyk (Studium Aktorskie)

Premiera 28 lutego 2015r.
Spektakle marcowe: 1, 3-4,6-7, 10-14, 17-19, godzina 19:30









środa, 4 lutego 2015

"Solidarność według kobiet" na Scenie Margines


Pełnometrażowy film dokumentalny 
Solidarność według kobiet opowiada historię kilkunastu odważnych Polek, których mądrość, determinacja i zaangażowanie w opozycję lat 80. wpłynęły na zmianę realiów politycznych w Polsce. Tym, co spaja dwie płaszczyzny filmu, jest postać współreżyserki i narratorki - Marty Dzido. Urodzona w 1981 roku symboliczna "córka Solidarności" próbuje odzyskać dla kobiet miejsce w narracji historycznej. 

Film powstał w partnerstwie publiczno–prywatnym z Instytutem Pamięci Narodowej, w koprodukcji z Instytutem Adama Mickiewicza, Instytucją Filmową Silesia Film i Europejskim Centrum Solidarności, przy wsparciu Polish American Congress Charitable Foundation, International Visegrad Fund, Fundacji im. Heinricha Bölla, Fundacji Obiektyw-Na, „Młoda Polska” - Programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, donatorów prywatnych oraz uczestników crowdfundingu na wspieramkulture.pl 



Projekcja filmu "Solidarność według kobiet" oraz spotkanie z reżyserami odbędzie się 9 lutego (poniedziałek) o godzinie 18:00 na Scenie Margines Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Wstęp wolny.